3. Loic Leferme
Dodane przez nitas dnia 29 marca 2009
11 kwietnia 2007 roku, w trakcie treningowego nurkowania w zatoce Villefranche-sur-mer koło Nicei zginął francuski nurek Loic Leferme – kilkukrotny recordman w No Limits. Jego ostatni rekord świata wynosił 171 metrów. W 2005 roku utracił go na rzecz Herberta Nitscha, który poprawił ten wynik najpierw o jeden, a w 2006 roku o dalsze 11 metrów. Tragiczne zanurzenie z 11 kwietnia było elementem przygotowań do próby odzyskania rekordu świata zaplanowanej na czerwiec 2007 roku.

Śmierć Loica była całkowitym zaskoczeniem dla światowej społeczności freediverów. On, podobnie jak całe środowisko nurków nicejskich, znany był z wyjątkowej dbałości o bezpieczeństwo.


System zasilania balonu

Butla do napełniania 50 litrowego balonu wypornościowego wyposażona była w dwa niezależne zawory, każdy z nich połączony z balonem osobnym wężem ciśnieniowym. Dla zwiększenia pewności, że 15 litrowy zbiornik napełniony jest do nominalnego ciśnienia 200 bar na każdym zaworze zainstalowany był oddzielny manometr. Całość przed każdym startem była skrupulatnie sprawdzana na głębokości 5 metrów.

Micro escape (slow inflation)

W czasie zanurzenia, na głębokości około 120 metrów Loic minimalnie otwierał jeden z zaworów pozwalając na powolne napełnianie balonu, co po pierwsze zmniejszało prędkość zanurzenia ułatwiając w ten sposób wyrównywanie ciśnienia, a ponadto przyśpieszało rozpoczęcie drogi powrotnej. Zwyczaj ten nazywano micro escape (slow inflation). Zwykle Loic miał na sobie również kamizelkę wypornościową z niezależnym zasilaniem, choć z relacji Claude’a Chapuis opisującej wydarzenie nie wynika, czy miał ją na sobie feralnego dnia. Oprócz balonu, który po napełnieniu wynosił na powierzchnię nurka wraz z windą z prędkością około 2 m/s system wyposażony był w przeciwwagę.

Przeciwwaga

Ta ostatnia uruchamiana była zawsze (a więc nie tylko w sytuacji awaryjnej). Działo się to mniej więcej w 10 sekund po uderzeniu windy w talerzyk końcowy, co było łatwo wyczuwalne przez timekeepera trzymającego dłoń na linie opustowej. Za każdym razem w trakcie wynurzenia koniec liny podążał więc w niewielkiej odległości za Loicem gwarantując, że w razie problemów z napełnieniem balonu z jakiegokolwiek powodu (awaria obu zaworów, narkoza azotowa, utrata przytomności) i tak znajdzie się on na powierzchni. Dziewięćdziesiąt dziewięć kilogramów przeciwwagi było w stanie wyciągnąć nurka, windę z obciążeniem (15 kg), całą linę i balast denny (22 kg) w tempie około 1,8 – 1,9 m/s. zapewniając dotarcie do zbawczego powietrza w czasie znacznie krótszym niż 2 minuty od osiągnięcia dna. Nie było też możliwości spadnięcia nurka z windy (jak miało to miejsce w przypadku Audrey Mestre, która po utracie przytomności wypuściła balon z ręki), bo był on z nią na stałe połączony przy pomocy smyczy.

A jednak te wszystkie zabezpieczenia, które wydawały się zapewniać 100% bezpieczeństwa, zawiodły!

Wypadek

W środę 11 kwietnia 2007 roku Loic powinien był dotrzeć do końca liny po około 1:55 od startu (jest to aproksymacja wynikającą z czasu wcześniejszego nurkowania na 165 metrów). Tym razem jednak po upływie tego czasu nie miało miejsca charakterystyczne szarpnięcie liny związane z uderzeniem windy o talerz końcowy. System przeciwwagowy ruszył pomiędzy 2:07 a 2:10 i przez pierwsze 30-35 sekund wszystko działało prawidłowo. Po tym czasie (dokładnie po 2:40 od zanurzenia widy) pod wodę zszedł pierwszy safety freediver, a dziesięć sekund po nim (2:50 od startu) drugi. Mniej więcej w tym momencie coś zaczęło się psuć. Prędkość działania systemu przeciwwagowego najpierw zmalała, by wreszcie całkowicie się zatrzymać. Według szacunków Loic powinien w tym momencie znajdować się gdzieś między 80, a 90 metrem głębokości. Do akcji ruszyli zgromadzeni na łodzi ludzie próbując przez 10 sekund wyciągać linę rękami, co jednak nie dało żadnego rezultatu, bo ta ani drgnęła - „była jak beton”. W związku z tym lina została podczepiona do Zodiac’a - drugiej łodzi motorowej, która próbowała ją ciągnąć przy pełnej mocy silnika – znów bez rezultatu. Dalej do liny podłączany został system awaryjny dający w teorii dodatkowe 100 kg siły ciągu, co znów nie przyniosło efektu. Jednocześnie wyposażony w sprzęt SCUBA, a dokładnie w butlę z nitroxem używanym przez Loica do dekompresji pod wodę zszedł jeden z jego najlepszych przyjaciół - Olivier Heuleu. Ten ostatni znalazł nieprzytomnego Loica przypiętego smyczą do liny na głębokości około 30 metrów. Oswobodził go i mniej więcej po czasie 6:15 – 6:30 od rozpoczęcia fatalnego nurkowania wyciągnął na powierzchnię. Tu natychmiast podjęta została resuscytacja krążeniowo oddechowa wraz z podawaniem tlenu. Lina kotwiczna, nieruchoma lina opustowa wraz z windą, ciężarem dennym i czymś, co spowodowało jej zatrzymanie, oraz lina, na której spoczywało 99 kilogramów balastu przeciwwagi zostały odcięte. Łódź w ekspresowym tempie ruszyła w stronę brzegu, by osiągnąć go po trzech i pół minucie. Tu czekali zawiadomieni przez radio ratownicy, by po 30 minutach bezskutecznej akcji reanimacyjnej stwierdzić zgon.

Akcja COMEX’u

Na drugi dzień na miejscu tragedii stawili się nurkowie COMEX’u w łodzi wyposażonej między innymi w sonary i ROV. W rejonie o głębokości od 180 do 240 metrów podjęli poszukiwania odciętego sprzętu. To, na co natrafili to stara sieć, dwa kable i … samochód (!), jednak nie odnaleźli żadnych śladów ekwipunku Loica. Prawdopodobnie przyczyną było niezwykle strome nachylenie dna w tym rejonie sięgające 40-45 stopni, które musiało spowodować stoczenie się windy, lin i balastu do głębokości przekraczających 300 metrów. Valerie Leferme – żona Loica zrezygnowała z dalszych poszukiwań, dlatego śmieć jej męża zapewne na zawsze pozostanie tajemnicą.

Teorie dotyczące przyczyn

Niewątpliwie coś zatrzymało linę opustową w jej podróży ku powierzchni, jednak pozostawienie całego sprzętu na dnie sprawia, że możemy tylko spekulować na temat ewentualnych przyczyn. Nie wiemy nawet, jaką głębokość osiągnął Loic w tragicznym nurkowaniu, bo tego dnia zapomniał założyć komputera nurkowego, a jak pisałem wyżej nie zauważono uderzenia windy w talerz końcowy, co może świadczyć o tym, że Loic do niego nie dotarł. W gruncie rzeczy nie wiadomo też jak wyglądał obraz sytuacji na 30 metrach, gdzie odnalazł go Olivier Heuleu. Ten ostatni był tak skoncentrowany na jednym celu: oswobodzeniu przyjaciela i wyciągnięciu go na powierzchnię, że nie pamięta nic z tego, co tam zastał. Jedyne co był w stanie powiedzieć to, że był to „big shit”. Nie wie nawet czy Loic był sam, czy razem z windą.

Czy lina mogła zaczepić o coś spoczywającego na dnie zatoki? Wydaje się mało to prawdopodobne. Tego dnia kotwica spoczęła na głębokości około 190 - 200 metrów, a lekki wiatr wiejący z północnego wschodu zapewniał, że opustówka ustawiała się w kierunku, w którym dno szybko opadało. Ten kierunek wiatru gwarantował, że również w przypadku gdyby kotwica zaczęła dryfować, to łódź znoszona byłaby ku otwartemu morzu i coraz większym głębokościom. Zaczepienie o dno jest więc raczej wykluczone, tym bardziej, że lina stanęła dopiero po wyciągnięciu sporej ilości metrów.

Alternatywna teoria to silny prąd istniejący na dużej głębokości (z powierzchni żadnego prądu nie dostrzeżono), który spowodował zniesienie liny opustowej na linę przeciwwagi. To jednak też nie wydaje się bardzo prawdopodobne – lina od balastu (na powierzchni odległego od opustówki o około 9 metrów) znoszona byłaby przecież w tym samym kierunku. Ponadto obowiązkowe przed zanurzeniem wzrokowe sprawdzenie liny z powierzchni wskazywało na to, że jest ona w pozycji idealnie pionowej.

Dla mnie zastanawiający jest sam fakt śmierci Loica. Czas jego zanurzenia, choć niewątpliwie znacznie przekroczył normę, to jednak nie był ekstremalnie długi. Dla porównania Audrey Mestre znalazła się na powierzchni po prawie 9 minutach, a wtedy jej serce, wprawdzie bardzo słabo, ale jeszcze biło. Tymczasem czas pozostawania w bezdechu Loica, wg relacji świadków wyniósł mniej niż 6 i pół minuty. Przypomnijmy, że na przykład Jacques Mayol twierdzi, iż jedno z jego głębokich nurkowań trwało dokładnie tyle samo, a Jacques nie miał na powierzchni żadnych objawów niedotlenienia. Loic od lat uprawiał freediving i był zawodnikiem ze ścisłej światowej czołówki, więc niewątpliwie powinien przetrzymać tyle trwający bezdech bez większego szwanku. Tymczasem mimo tego oraz mimo błyskawicznie udzielonej, profesjonalnej pomocy nie udało się go uratować. Być może przyczyną był stres, który na pewno był jego udziałem. Claude Chapuis podaje, że u Loic’a po znalezieniu się na powierzchni stwierdzono zawał serca. Być może pod wodą stało się coś więcej, o czym nie wiemy?

Wnioski

W głębokich nurkowaniach coraz częściej rezygnuje się z pomocy sprzętowców polegając wyłącznie na systemie przeciwwagowym. Tak było w przypadku Loica, podobnie wyglądało rekordowe nurkowanie Herberta Nitscha na 214 metrów w 2007 roku. Wygląda jednak na to, że pojawiło się nowe zagrożenie, które wcześniej nie było zbyt poważnie brane pod uwagę. Zagrożenie związane z możliwością zaplątania liny, napłynięcia na nią porzuconych sieci lub innych obiektów uniemożliwiających skuteczne wynurzenie.

Dlatego wydaje się, że powrót do zaangażowania nurków sprzętowych mogących przez startem freedivera dokonać przeglądu liny opustowej w celu wykrycia ewentualnych sieci, kabli lub innych przeszkód jest warty rozpatrzenia. Z drugiej strony głębokości osiągane przez freediverów, zwłaszcza w kategoriach na windzie, są już tak wielkie, że stają się one bardzo niebezpieczne dla samych sprzętowców. Nurków scuba, którzy są w stanie opuścić się na nie jest niewielu, a i dla nich jest to poważne przedsięwzięcie logistyczne, w dodatku ryzykowne. Dlatego może właściwszą alternatywą byłoby użycie kamery opuszczanej na pełną głębokość, ROV’u, sonaru czy innych metod umożliwiających obejrzenie tego co dzieje się pod powierzchnią na całej długości liny opustowej. Wydaje się jednak, że staje się to absolutnie niezbędne, zwłaszcza w naszych wodach, w których nie tylko widoczność jest minimalna, ale i ryzyko natknięcia się na dryfujące sieci całkiem spore.

Na koniec warto poruszyć jeszcze jeden aspekt mający wpływ na bezpieczeństwo, a związany z widzeniem. Loic nurkował bez maski, a wg słów Erica Fattaha również bez szkieł kontaktowych czy Fluid Goggles. W związku z tym pod wodą działał właściwie po omacku. Jeśli tak w rzeczywistości było (Claude Chapuis milczy na ten temat), to kto wie czy nie przyczyniło się to do tragedii. Może mając na oczach Fluid Goggles Loic zdołałby wcześniej wyplątać się i dotrzeć żywy na powierzchnię?

Bibliografia:
"Loic Leferme" - Claude Chapuis
Relacja Guilliame Nery'ego z forum DeeperBlue



Autor: Tomek "Nitas" Nitka