Nawigacja

Facebook

Losowa Fotka

Aktualnie online

· Goci online: 1

· Uytkownikw online: 0

· cznie uytkownikw: 16
· Najnowszy uytkownik: maro

Jeziorowy kurs freedivingu w Boże Ciało 2010

Tydzień temu zakończył się kolejny jeziorowy kurs freedivingu nad Piłaknem prowadzony przez Nitasa i deepa. Tym razem wzięło w nim udział pięcioro uczestników: Weronika, jej tata Darek, Tomek, Olgierd i Marcin oraz oczywiście instruktorzy: Nitas i deep.

Wyjazd od dawna zapowiadał się koszmarnie. Termin wypadał w długi weekend z Bożym Ciałem, a poprzedzające go tygodnie były pełne deszczu (z powodziowymi konsekwencjami doskonale wszystkim znanymi) i, co z naszego punktu widzenia jeszcze gorsze - zimna. Wciąż pamiętałem kurs w Boże Ciało sprzed roku. Wtedy zanosiło się na całkiem przyjemny wyjazd, gdy tymczasem po pierwszym, w miarę słonecznym dniu przyszedł nieustający opad i przenikliwe zimno. Temperatura wody, z początku bliska 18 stopni każdego dnia spadała o kolejny stopień w dół. Zakładanie wiecznie mokrych pianek było traumą. Na przypadające w kończącą kurs niedzielę, ostatnie nurkowanie nikomu nie chciało się wypływać. Podśmiewaliśmy się deepem, że my dwaj przynajmniej robimy to za kasę, ale kursanci nie dość, że się katują, to jeszcze sami za to płacą. Aż dziw, że po tym hardcorze w ankietach uczestnicy z entuzjazmem wypowiadali się o całej imprezie.

Jednak tym razem miałem pewność, że nic nie jest w stanie nas uratować. Będzie jak rok temu, tylko jeszcze gorzej. Woda będzie miała nie więcej jak 15 stopni. Prognozy na weekend, a przynajmniej na jego pierwsze dwa dni były jednoznacznie ponure: nieustanna zlewa i zimno. Po wyjechaniu z miasta, gdzieś mniej więcej w połowie drogi do celu zadzwonił telefon deepa: W Warszawie jest piekło, Ursynów i Piaseczno przykryte metrem wody! Za chwilę rozwiały się ostatnie złudzenia: wściekła burza z piorunami i ścianą deszczu dopadła i nas. Jasna cholera, myślę, trzeba było odwołać ten pieprzony kurs! Jeśli w ogóle uda się przeprowadzić jakiekolwiek zajęcia w wodzie, to będzie to pasmo udręki, a kursanci zapamiętają sobie jedno: nigdy więcej freedivngu! Jednak jak tu odwoływać imprezę, kiedy wszyscy wnieśli opłaty, wzięli urlopy i porezerwowali miejsca w bazie? Jedziemy więc dalej, jak na ścięcie.

/
Witamy słońce. Zdjęcie Dorota "Doris" Łeweć

Tymczasem w czwartek rano nie wierzę własnym oczom. Niebo prawie bez chmur, deszcz poszedł sobie do diabła, a na słoneczku rozgrzewa mnie przyjemne ciepełko. O ósmej rano zaczynamy więc tradycyjnie porannym stretchingiem, jogą i ćwiczeniami na elastyczność klatki piersiowej. Zamiast w sali wykładowej możemy robić to wszystko na świeżym powietrzu, pod wiatą. Jest ciepło i przyjemnie. Aż nie do wiary! Gdy deep demonstruje kolejne ćwiczenia z niepokojem zerkam na niebo spodziewając się, że lada moment ta sielanka skończy się potężną burzą, ale nie! Nic się nie zmienia i tak już będzie do końca kursu! Nawet woda w jeziorze łaskawie okazuje się mieć nie piętnaście, a osiemnaście stopni ciepła!

Kierownik deep
Po ćwiczeniach i śniadaniu kursanci dostają należną porcję teorii z bezpieczeństwa i techniki nurkowania. Potem ruszamy do wody, ćwiczymy scyzoryki i nurkujemy w stałym balaście. Wieczorem znów zajęcia w sali wykładowej. Tym razem teoria przemieszana jest z praktycznymi ćwiczeniami z zakresu wyrównywania ciśnienia. I tak toczy się to przez kolejne dni. Ćwiczenia z asekuracji, znów stały balast, free immersion, głową w dół i głową w górę, zmienny balast i troszkę rekreacji, a w międzyczasie stretching i teoria. Jednym pokonywanie kolejnych metrów przychodzi łatwiej, innym trudniej ale wszyscy docierają co najmniej do dwudziestego metra głębokości. Darek, który początkowo zatykał się w okolicach dziesiątego metra, po wynurzeniu z nurkowania, w którym przekroczył dwudziestkę z uśmiechem stwierdza, że chyba jeszcze nie czas na emeryturę. Nie ustępuje mu Marcin, ale chyba z największą swobodą spośród chłopaków porusza się Tomek. Widać po nim, że mimo iż w odróżnieniu od pozostałych nie ma żadnego doświadczenia w nurkowaniu ze sprzętem, to rok uprawiania bezdechów na własną rękę zrobił swoje. My z deepem pilnujemy techniki, zwracamy uwagę na odpowiednie przygotowanie do zanurzenia i rzecz kluczową we freedivingu - rozluźnienie. Po czterech dniach nawet ci, którzy mieli z tym problemy dochodzą do tego, że ich nurkowania wyglądają spokojnie, znika uprzednia nerwowość. Widać to choćby u Olgierda. Jego sylwetka staje się wyprostowana i rozluźniona, pojawia się relaks i radość z nurkowania. I o to właśnie chodzi!

W niedzielne popołudnie kurs kończy się rozdaniem certyfikatów i chwilą prawdy dla instruktorów: uczestnicy wypełniają ankiety oceniające to, co otrzymali od nich w ciągu tych czterech wypełnionych intensywnymi zajęciami dni.
/
Kursanci, instruktorzy, Doris i pies nurkowy Matylda

Potem następują pamiątkowe zdjęcia na pomoście, pożegnania i kursanci jeden po drugim rozjeżdżają się do domów. Kiedy zostajemy w bazie sami z deepem zaglądam do ankiet. Mimo, że robiłem to już wielokrotnie, mimo iż wiem, że i tym razem wszystko przebiegło jak należy, to jednak tej chwili zawsze towarzyszy lekki niepokój. Po kilku minutach mozolnego odczytywania ręcznego pisma kursantów (niestety sztuka kaligrafii bezpowrotnie umarła wraz z nadejściem ery komputerów, o czym nie raz boleśnie przekonałem się usiłując odcyfrować swoje własne bazgroły) oddycham z ulgą i uśmiecham się do deepa.

Na koniec nie mogę odmówić sobie przyjemności napisania kilku słów o najmłodszej uczestniczce kursu - Weronice. Pierwszy raz zgłosiła się do mnie, a właściwie Darek - jej tata, dobrze ponad rok temu. Postawił wtedy pytanie czy może zapisać się na kurs z piętnastoletnią córką, która bardzo chce nurkować na zatrzymanym oddechu. Moja odpowiedź była natychmiastowa - no way. Zasady Apnea Academy są tej kwestii jednoznaczne: minimum to 16 lat (+ zgoda rodziców), a jak powiedział Belg z dzwonu nurkowego na Wielkim Błękicie "the rules are the rules". Darek odpisał, że w takim razie poczekają i odezwą się za rok. Akurat! Pomyślałem sobie. Gdzież dziewczyna w tym wieku, której przede wszystkim chłopacy w głowie, miałaby po upływie całego roku pamiętać o fanaberii freedivingu, jaka pewnie wpadła jej jednym uchem do głowy, a za chwilę drugim wyleci na wieki. Jakież więc było moje zdziwienie gdy na samym początku roku Darek zaczął nękać mnie mailami, w których domagał się podania terminów kursów w bieżącym sezonie. Aha, już rozumiem, to nie ona, kombinowałem, ale jej narwany tatuś nakręcił się na frediving i ciągnie za sobą małoletnią córkę. Oj będą kłopoty! Pewnie jak ta szesnastka znajdzie się na kilku metrach głębokości, zobaczy, że jest zimno, ciemno i do domu daleko to skończy się histerią. Niedobrze, myślałem. Moje obawy nieco osłabły gdy przeczytałem ankietę informacyjną, z której wynikało, że od 2004 roku (miała wtedy zaledwie 10 lat!) Weronika nurkuje ze sprzętem. Jednak ustawienie oglądu tej sprawy we właściwej perspektywie przyszło dopiero podczas nurkowań. Wszelkie moje domysły na temat tej dwójki okazały się całkowicie chybione. Ani tata nie był narwany, ani córka ciągnięta przez niego za uszy. Co więcej Weronika okazała się najzdolniejszą uczennicą ze wszystkich! Od pierwszych chwil widać było, że nie przypadkiem znalazła się na tym kursie, bo woda to jej żywioł. Czuła się w niej jak ryba … w wodzie. Nie miała żadnych problemów z przedmuchem i z łatwością zjechała na 28 metrów. Mimo, że praktycznie pierwszy raz założyła na nogi monopłtewę, to poruszała się w niej wydajnie i z gracją. A przypominam, że ma dopiero szesnaście lat! Jeśli tylko nie zmieni zainteresowań na kite surfing czy wspinaczkę skałkową, to za dwa lata, już na następnych Mistrzostwach Polski, może być niej głośno. Najpierw w naszym kraju, a potem ... kto wie, może i na świecie? Szczerze jej tego życzę!




Autor tekstu: Tomek "Nitas" Nitka


Komentarze

Brak dodanych komentarzy. Moe czas doda swj?

Dodaj komentarz

Zaloguj si, aby mc doda komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani uytkownicy mog ocenia zawarto strony

Zaloguj si lub zarejestruj, eby mc zagosowa.

Brak ocen. Moe czas doda swoj?
Wygenerowano w sekund: 0.02
1,978,365 Unikalnych wizyt