Nawigacja

Facebook

Losowa Fotka

Aktualnie online

· Goci online: 1

· Uytkownikw online: 0

· cznie uytkownikw: 16
· Najnowszy uytkownik: maro

Procedury bezpieczeństwa w nurkowaniu bezdechowym

Na początek - trochę fizjologii

Nurkowanie na bezdechu łączy się z kilkoma niebezpieczeństwami. Najpowszechniejszym z nich i jednocześnie takim, z którym trzeba liczyć się w każdym, nawet płytkim i krótkotrwałym nurkowaniu jest ryzyko utraty przytomności (często określane przez nurków angielskim słowem blackout). Przyczyną jest zawsze zbyt długie wstrzymanie oddechu – tak długie, że poziom tlenu pozostającego we krwi tętniczej staje się niewystarczający do podtrzymania normalnej pracy centralnego układu nerwowego, co prowadzi do omdlenia. Fizjologia zjawisk zachodzących w organizmie nurka jest taka, że największe prawdopodobieństwo wystąpienia utraty przytomności ma miejsce przy wynurzaniu – na ostatnich 5-10 metrach pod powierzchnią – nazywanych blackout zone (strefa omdlenia). Wtedy ekspandujące pod wpływem spadającego ciśnienia zewnętrznego płuca zaczynają „zasysać” tlen z krwioobiegu. To dodatkowo (poza procesami metabolicznymi) obniża ciśnienie parcjalne tlenu we krwi. Co gorsza spadające ciśnienie w płucach prowadzi do podobnych procesów „zasysania” z krwioobiegu dwutlenku węgla. Tymczasem to właśnie wysoki poziom CO2 we krwi (a nie niski poziom O2) jest podstawowym stymulatorem wywołującym odruch oddechowy. Jego obniżenie powoduje, że nurek nie odczuwa potrzeby zaczerpnięcia powietrza i nieświadomy nadchodzącego niebezpieczeństwa, niespodziewanie traci przytomność. Omdlenie na płytkiej wodzie przyjęło się nazywać z angielska Shallow Water Blackout (SWB). W naszej gwarze nurkowej funkcjonuje czasami polski odpowiednik „mroczki płytkiej wody”. Nie należy jednak traktować dosłownie tej pieszczotliwie brzmiącej nazwy. Nie chodzi tu bowiem o jakieś mroczki, ale o pełną utratę przytomności, która w wodzie, przy braku asekuracji, na ogół kończy się łatwy do przewidzenia sposób – biletem w jedną stronę na cmentarz (pod warunkiem odnalezienia ciała).

Również nurkowaniu w basenie, a więc tam, gdzie zmiany ciśnienia zewnętrznego są minimalne lub (jak w statyce) żadne, towarzyszy ryzyko omdlenia. Symptomy zapowiadające blackout są często po prostu nie dość silne, by zmusić wytrenowanego nurka do wynurzenia. Ryzyko to jest może mniejsze w przypadku zupełnie początkujących bezdechowców, ze względu na to, że nie mają oni jeszcze odpowiedniej tolerancji na wysoki poziom CO2. Jednak po rozpoczęciu treningów tolerancja ta rośnie, a wraz z nią ryzyko, że nurek będzie w stanie przetrzymać „moment przełamania” i doprowadzić się do omdlenia.

Zawsze z partnerem

Z przedstawionych powyżej faktów wynika podstawowa zasada obowiązująca we wszystkich nurkowaniach bezdechowych – nurkuj zawsze z partnerem. Jest to reguła, od której nie ma wyjątków. Skoro nie jesteś w stanie wykluczyć, ani nawet przewidzieć nadejścia blackoutu, to jedyna nadzieja ratunku leży w asekurującym cię koledze. Po utracie przytomności tylko on będzie w stanie wyciągnąć cię na powierzchnię i przywrócić do świata żywych. Rzecz w tym, że aby mogło mu się to udać, musicie obaj przestrzegać kilku elementarnych reguł gry. Sama obecność partnera jeszcze niczego nie załatwia. Partner, który w chwili, gdy tracisz przytomność, lekkomyślnie ugania się za rybą 20 metrów od ciebie, w niczym ci nie pomoże. Z kolei nawet odpowiedzialny asekurant będzie całkowicie bezradny, jeśli nurkując w mętnej wodzie, nie będzie miał pojęcia gdzie właściwie się znajdujesz i gdzie powinien cię szukać. Stąd konieczność przestrzegania wypracowanych przez nurków bezdechowych i trenerów freedivingu na całym świecie procedur bezpieczeństwa. Konsekwentne postępowanie zgodne z nimi spowoduje, że wprawdzie nie unikniesz blackoutu, ale w przypadku jego wystąpienia będziesz w stanie zapobiec tragedii.

Wody otwarte – nurkowania głębokie i/lub nurkowania w wodach o słabej widoczności

Podstawowy problem, z jakim spotykamy się w warunkach słabej widoczności to lokalizacja nurkującego. Problem ten pojawia się również w przypadku wody przejrzystej, jeśli nurek schodzi na duże głębokości przekraczające granicę widoczności. Tu najwłaściwszym postępowaniem jest, zapewniające orientację, co do położenia freedivera, nurkowanie wzdłuż liny opustowej. Procedura zalecana w tych okolicznościach to tzw. drop and assist protocol (zanurzenie z asystą). Polega ona na tym, że partner asekurujący, w z góry ustalonym czasie (zależnym od planowanej głębokości, a co za tym idzie, czasu nurkowania) po rozpoczęciu zanurzenia przez pierwszego nurka opuszcza się na dno blackout zone, a więc na głębokość 5-10 metrów (lub więcej, w przypadku nurkowań bardzo głębokich) i oczekuje tam trzymając się liny opustowej. Kiedy nurek pojawi się obok niego rozpoczyna on wynurzenie twarzą w twarz z partnerem. Bardzo ważne jest utrzymywanie stałego kontaktu wzrokowego i zachowywanie odległości nie większej niż na wyciągnięcie ręki. Dzięki temu, jeśli blackout rzeczywiście będzie miał miejsce nurek asekurujący niezwłocznie wyciągnie nieprzytomnego partnera na powierzchnię. Takie postępowanie zapewnia, że w strefie największego ryzyka blackoutu pomoc następuje właściwie natychmiast. Aby nie mieć wątpliwości, kiedy interweniować należy znać zwyczaje swojego partnera. Wiedzieć czy na ostatnich metrach ma on zwyczaj np. opuścić ręce, kiedy zaczyna zwalniać itp. Znajomość jego mowy ciała ułatwia postawienie właściwej diagnozy i podjęcie działania wtedy, kiedy jest ono naprawdę potrzebne.

Zasada 30 sekund

W przypadku, gdy wszystko przebiegnie pomyślnie, należy pamiętać o jeszcze jednym. Ujrzenie „okejki” pokazanej przez nurka, który właśnie się wynurzył nie zwalnia jeszcze jego partnera z obowiązku dalszego kontrolowania sytuacji. Znane są przypadki, i to nawet częstsze niż blackout pod wodą, kiedy nurek w chwilę po dotarciu do zbawczej powierzchni tracił przytomność i rozpoczynał podróż powrotną w głębiny. Co zabawne, zdarzało się, że taki delikwent, mimo iż zanurzał się bez przytomności, to w dalszym ciągu z determinacją pokazywał „okejkę”. Innym objawem, też często występującym już po wynurzeniu jest tzw. samba. Jest to brak kontroli motorycznej, ale bez utraty przytomności. Nurek dostaje drgawek (przypominają czasem taniec, stąd nazwa), ma trudności z oddychaniem i wymaga pomocy w utrzymaniu się na powierzchni. Dlatego obowiązek uważnego obserwowania partnera (z niewielkiej odległości!) spoczywa na asekurującym przez co najmniej 30 sekund po wynurzeniu.

W warunkach złej widoczności należy dodatkowo podkreślić wagę timingu. Przez większą część nurkowania buddy nie widzi nurka. O jego położeniu wzdłuż liny opustowej może wnosić jedynie na podstawie upływu czasu. Z tego powodu, oprócz komputerów, każdy z partnerów powinien posiadać zegarek ze stoperem uruchamianym w momencie rozpoczęcia nurkowania przez drugiego z nich. Łączny czas całego nurkowania powinien być określany z góry. Jego przekroczenie stanowi dla asekurującego sygnał alarmowy. Z tego powodu niedopuszczalne jest, aby nurek samowolnie przedłużał swój pobyt pod wodą, bo akurat „dobrze mu się nurkowało”. Z osobami, którym tego rodzaju incydenty zdarzają się nagminnie najlepiej w ogóle nie nurkować. Tym bardziej, że często są to ci sami nurkowie, którzy koncentrując się na przekraczaniu własnych limitów, nie tylko narażają siebie i partnera na niebezpieczeństwo, ale też przygotowując się do własnego nurkowania potrafią „zapomnieć” o zapewnieniu właściwej asekuracji temu ostatniemu.

Ponieważ z warunkami słabej widoczności spotykamy się na co dzień w naszych jeziorach, więc cały powyższy akapit odnosi się do prawie wszystkich nurkowań wykonywanych w Polsce. Można też dodać, że w mętnej i ciemnej wodzie dobrze jest zamocować do paska maski małą latarkę. Nurkowi ułatwi ona orientację w przypadku zgubienia liny opustowej, a jego partnerowi umożliwi zlokalizowanie go z większej odległości. Nie bez znaczenia jest też korzystny wpływ, jaki dostarczany przez nią w ciemnościach krąg światła wywiera na psychikę freedivera.

Wody otwarte – nurkowania rekreacyjne w wodach o dobrej widoczności

Nurkując rekreacyjnie na niewielkie głębokości, w wodzie o przejrzystości pozwalającej na utrzymywanie stałego kontaktu wzrokowego pomiędzy partnerami teroetycznie możemy pozwolić sobie na rezygnację z opustówki i odejście od rygorystycznej procedury drop and assist. Sugerowane postępowanie w takich warunkach opisuje tzw. one up, one down protocol (jeden na górze, jeden na dole). Nurek asekurujący pozostaje tu cały czas na powierzchni, prowadzi spokojną wentylację przygotowując się do zejścia i uważnie obserwuje drugiego freedivera. Przemieszcza się po powierzchni tak, aby stale znajdować się bezpośrednio nad nim. W przypadku zauważenia objawów blackoutu bierze głęboki wdech i nurkuje w celu podjęcia interwencji. Wyciągając partnera powinien pamiętać o odpięciu pasów balastowych najpierw jego, następnie własnego.

Zaletą procedury one up, one down jest przede wszystkim skrócenie przerw pomiędzy poszczególnymi nurkowaniami, i w związku z tym wydłużenie czasu, kiedy pozostajemy na dole. Nurek asekurujący nie traci sił na pozostawanie w bezdechu i oczekiwanie na partnera w blackout zone. Dzięki temu, po jego powrocie może szybciej rozpocząć własne zanurzenie. Należy jednak pamiętać, że i tu obowiązuje zasada 30 sekund, bo ryzyko blackoutu lub samby na powierzchni jest, jak nietrudno się domyślić, niezależne od przejrzystości wody. Tak naprawdę, właściwe jest odczekanie jeszcze przynajmniej minuty, zanim były nurek asekurujący rozpocznie swoje nurkowanie. Ten dodatkowy czas, pozwoli pierwszemu nurkowi na to, by doszedł do siebie i sam był gotów do interwencji. Natomiast, całkowicie nie do przyjęcia jest zdarzające się czasami, rozpoczęcie nurkowania natychmiast po wynurzeniu partnera, który nawet, jeśli szczęśliwie nie straci przytomności, ani nie dostanie samby, to po złapaniu oddechu i dojściu do siebie zaczyna się nerwowo rozglądać dookoła i zastanawiać – gdzie u licha jest mój partner?

Nurkowania w basenie

Wbrew pozorom uprawianie bezdechów na basenie jest równie, a może nawet, ze względu na pojawiające się u nurka, złudne poczucie bezpieczeństwa, bardziej niebezpieczne niż w wodach otwartych. Przestrzeganie reguł gry jest więc tu równie istotne co w morzu lub jeziorze.

Dynamika

Dynamika polega na płynięciu na odległość, na niewielkiej głębokości (z reguły 1-2 metry). Obowiązkiem asekurującego jest pozostawanie cały czas bezpośrednio nad nurkującym i uważne go obserwowanie. Również w dynamice częstsze niż omdlenie pod wodą są przypadki, kiedy nurek traci przytomność lub dostaje samby już na powierzchni - zaraz po wynurzeniu. Dlatego interwencje partnera na ogół sprowadzają się do pomocy w utrzymaniu się nurka na powierzchni i dojściu do siebie. Mimo to nie można wykluczyć blackoutu pod wodą. Dlatego asekurujący powinien stale kontrolować zachowanie partnera i w razie zauważenia objawów omdlenia natychmiast wyciągnąć go na powierzchnię. Symptomy zwiastujące narastające problemy, to na przykład zwiększenie prędkości na ostatnich długościach basenu, zmiana rytmu lub kierunku ruchu. Ewidentnym przejawem utraty przytomności jest nagłe wypuszczenie dużych ilości powietrza.
Warto pamiętać o tym, że nurek całkowicie zanurzony w wodzie dysponuje większą siłą napędową (a więc i prędkością) niż asekurujący go buddy płynący po powierzchni. Z tego powodu dla tego ostatniego, utrzymanie stałej odległości pomiędzy partnerami może stanowić problem. Dlatego do asekuracji należy przystępować skoncentrowanym i wypoczętym, a nie zmęczonym np. bezpośrednio po zakończeniu wyczerpującego dystansu.

Tu ostrzeżenie. Zdarza się, że partner „odpuszcza” początkową część nurkowania, gdzie ryzyko omdlenia wydaje się niewielkie i przystępuje do asekuracji np. dopiero po pierwszym, drugim lub nawet dopiero trzecim nawrocie. Nie zachęcam do takiego postępowania, ale jeśli już ktoś na nie się zdecyduje, to musi bardzo uważnie obserwować nurka z końca (lub lepiej środka) basenu i kontrolować czas (!!!). W przypadku gdyby nurek nie pojawił się w oczekiwanym momencie (z reguły przepłynięcie 25-metrów zajmuje około 20-30 sekund) musi natychmiast interweniować. O ile na 25-metrowym basenie taka procedura wydaje się (na pierwszych długościach) dopuszczalna, to zdecydowanie odradzam ją w przypadku basenu o wymiarach olimpijskich. Tu nie tylko dopłynięcie do ofiary zajmuje za dużo czasu, ale również łatwo jest utracić z nią kontakt wzrokowy. Jeśli ponadto tracący przytomność nurek zdryfuje kilka torów w bok, to wówczas jego odnalezienie może zająć nawet kilka minut. Może się okazać, że będzie to o kilka minut za długo.

Statyka

Statykę (pozostawanie w bezdechu na czas) wykonujemy najczęściej leżąc twarzą w dół na powierzchni, z nosem i ustami zanurzonymi w wodzie. Kiedyś praktykowano również zanurzanie się na dno basenu, po obciążeniu kilkoma kilogramami ołowiu. Obecnie, mimo iż reguły AIDA wciąż dopuszczają tę ostatnią formę, to praktycznie nie jest ona stosowana jako, że utrudnia komunikację z nurkiem wykonującym statykę, a przez to obniża poziom bezpieczeństwa. Procedura postępowania jest nastęująca: przed podjęciem próby nurek deklaruje czas (target time), jaki zamierza pozostawać w bezdechu. Po rozpoczęciu statyki asekurujący cały czas obserwuje go, a na 1 minutę przed upłynięciem zapowiadanego czasu daje mu pierwszy sygnał. Może to być np. delikatne dotknięcie przedramienia lub barku nurka. Ten musi od razu dać wyraźną odpowiedź np. w postaci np. znanego wszystkim znaku OK. Powyższa sekwencja jest następnie systematycznie powtarzana aż do zakończenia nurkowania. Do chwili upłynięcia deklarowanego czasu sygnały wymieniane są w interwałach 30 sekundowych, potem, o ile nurek czuje się dobrze i kontynuuje wstrzymanie oddechu, co 15 sekund. Brak natychmiastowej i wyraźnej (!) odpowiedzi ze strony nurka jest dla asekurującego znakiem do niezwłocznego powtórzenia „pytania”. W przypadku ponownego braku jednoznacznej reakcji podejmuje on interwencję tj. wyciąga delikwenta z wody.

Bardzo istotną kwestią jest ustalenie i przećwiczenie wcześniej zestawu znaków, jakimi będą posługiwać się partnerzy. Nieporozumienia w tej sprawie mogą prowadzić do niepotrzebnego przerwania nurkowania w jednym przypadku lub niezauważenia blackoutu ze wszystkimi tego konsekwencjami w drugim.

Warto pamiętać, że o ile w początkowej fazie statyki nurkowie z reguły pozostają w całkowitym bezruchu, to w miarę upływu czasu pojawiają się skurcze przepony, będące normalną reakcją organizmu na zwiększone stężenie dwutlenku węgla we krwi. W dalszej części intensywność i siła skurczy rosną, a nurek może przejawiać nieuzasadnioną aktywność. Zdarza się też, że w ostatniej fazie powoli wypuszcza z płuc powietrze. To wszystko nie musi oznaczać utraty przytomności, a jedynie końcowe stadium walki z trudnościami. Natomiast nagłe, intensywne wypuszczenie powietrza połączone z gwałtownymi skurczami zawsze należy interpretować jako symptom blackoutu i niezwłocznie interweniować. Dlatego, szczególnie w końcowej fazie asekurujący powinien uważnie kontrolować ilość i intensywność skurczy oraz wszelkie zachowania partnera. Ma on też prawo zadać pytanie nie tylko w podanych wyżej interwałach, ale i w każdym innym momencie, jeśli tylko uzna to za konieczne.

Na koniec ustępu poświęconego treningowi basenowemu warto rozważyć przypadek mieszany, kiedy nurek wykonuje statykę w trakcie dynamiki. Na przykład może się to odbywać w cyklu: 25 metrów pod wodą, 30-40 sekund statyki przy drabinkach, ponowne 25 metrów i dopiero na koniec wynurzenie. W takiej sekwencji, w trakcie statyki buddy obowiązkowo musi znajdować się tuż przy nurkującym i co 15 sekund wymieniać się z nim sygnałami opisanymi powyżej.

Postępowanie z ofiarą blackoutu

Opisane tu procedury oczywiście nie są w stanie zapobiec blackoutowi, a musimy zdawać sobie sprawę, że we freedivingu blackout nie jest niczym niezwykłym. Wręcz odwrotnie, jest on zjawiskiem całkowicie normalnym. Konsekwentne przestrzeganie procedur umożliwi jednak przeprowadzenie szybkiej akcji ratunkowej, wydobycie ofiary na powierzchnię oraz zapobieżenie jej powrotowi w głębiny. Kiedy jednak już będziemy mieli nieprzytomnego partnera na powierzchni, musimy wiedzieć, co dalej? Pierwszą rzeczą, jaką musimy zrobić, to zapewnić ofierze dodatnią pływalność. Nieprzytomny nurek jest bezwładny i ma tendencję do tonięcia. Dlatego natychmiast (o ile nie zrobiliśmy tego jeszcze pod wodą) odpinamy jego pas balastowy. Dalej należy jak najszybciej doprowadzić do przywrócenia akcji oddechowej. Jeśli stan wody na to pozwala, rozpoczynamy od zdjęcia delikwentowi maski, aby umożliwić oddychanie nie tylko przez usta, ale i przez nos. W przypadku silnego falowania pozostawienie maski na swoim miejscu może jednak okazać się właściwsze. Kiedy maska jest już zdjęta, a drogi oddechowe otwarte rozpoczynamy delikatne dmuchanie na twarz. Na twarzy znajduje się bardzo dużo receptorów, których aktywacja poprzez przepływ powietrza sprzyja powrocie do przytomności. Często po wykonaniu powyższych czynności nurek spontanicznie odzyskuje przytomność. Może jednak być i tak, że na drodze do przywrócenia oddychania stanie laryngospazm. Jest to odruch obronny organizmu, objawiający się skurczem strun głosowych, co zabezpiecza płuca przed ingerencją wody. U ofiar utonięć z reguły występuje po wtargnięciu wody do gardła i uderzeniu w tylną jego część. W przypadku freediverów może pojawić się automatycznie wraz z utratą przytomności. Jeśli na powierzchni asekurujący zauważy, że jego partner wykonuje ruchy oddechowe brzuchem lub klatką piersiową, ale nie słychać przepływu powietrza może to oznaczać, że jest on powstrzymany właśnie przez laryngospazm. Dalsze postęowanie w takiej sytuacji jest przedmiotem sporów. Niektórzy zalecają by jak najszybciej wykonać dwa inicjujące cykle sztucznego oddychania, co wg. nich pozwoli przełamać skurcz strun głosowych. Według innych (do których i ja się zaliczam) jest to działanie nieskuteczne. Jedyne co należy robić w tej sytuacji, to kontynuować dmuchanie na twarz i oczekiwać na ustąpienie laryngospazmu, co z reguły ma miejsce po ok. 2 minutach od jego wystąpienia.

Uwaga: niedopuszczalne jest praktykowane czasami w celu „obudzenia” ofiary wymierzanie silnych klapsów w policzki! Organizm nieprzytomnego nurka znajduje się w stanie stresu. Mocne uderzenia w twarz mogą ten stres pogłębić, utrudniając odzyskanie przytomności. Również krzyk jest elementem niepotrzebnie potęgującym stres. Zamiast krzyczeć, do ofiary blackoutu należy cały czas spokojnie przemawiać. Bodźce dźwiękowe mimo braku przytomności docierają do ofiary. Wypowiadane łagodnym tonem słowa takie jak „Oddychaj”, „Spokojnie, wszystko jest w porządku” kojąco wpływają na stan umysłu. Zamiast tego krzyki, podobnie jak wymierzane policzki nie tylko opóźniają odzyskanie przytomności, ale również mogą powodować agresję ze strony nurka już po jej przywróceniu. Ofiary omdlenia po dojściu do siebie z reguły nie zdają sobie sprawy z tego, co właściwie się wydarzyło. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętają jest to, że były już blisko powierzchni (lub blisko końca statyki / dynamiki). Obecność kolegów, którzy trzymają je w rękach i okazują swoje „niezrozumiale” wielkie zainteresowanie, jest dla nich wyraźnie irytująca. Krzyki i klapsy irytację tę dodatkowo potęgują i prowadzą do zachowań agresywnych.

Resuscytacja krążeniowo oddechowa, potrzebna czy nie?

Tak naprawdę, o ile przestrzegane są procedury bezpieczeństwa i nurek jest szybko wyciągany na powierzchnię, konieczność prowadzenia RKO pojawia się bardzo rzadko, żeby nie powiedzieć nigdy. Z reguły już po kilku sekundach ofiara sama odzyskuje przytomność. Kiedy to nastąpi nurek, asekurowany przez partnera, powinien dopłynąć do brzegu i zakończyć wszelkie nurkowania tego dnia. Gorzej, jeśli z powodu złej (lub braku) asekuracji nurek pozostawał nieprzytomny i nie oddychał przez dłuższy czas. Mamy wtedy do czynienia z dużo poważniejszym przypadkiem. Możliwe jest zatrzymanie krążenia, a pamiętajmy, że po ok. 4 minutach od ustania pracy serca mogą wystąpić nieodwracalne zmiany w mózgu. W takim przypadku, ponieważ prowadzenie masażu serca w wodzie jest niewykonalne, należy jak najszybciej dotransportować ofiarę na suchy ląd lub pokład łodzi i tam przystąpić do reanimacji. Szanse na pomyślne zakończenie akcji ratowniczej są bez porównania mniejsze niż wówczas, gdy nurek został wyciągnięty na powierzchnię zaraz po utracie przytomności. To właśnie uzasadnia stosowanie, opisanych w tym artykule, a zapewniających niezwłoczne działanie, procedur. Kolejnym wnioskiem jest to, że każdy nurek bezdechowy (podobnie zresztą jak sprzętowiec) powinien znać podstawy udzielania pierwszej pomocy i umieć je zastosować w praktyce.

Kilka innych reguł

Pisząc o procedurach bezpieczeństwa warto wspomnieć na koniec o paru innych zasadach, których przestrzeganie albo zmniejsza ryzyko blackoutu albo zwiększa szanse dotarcia na powierzchnię po jego wystąpieniu. Oto one:
- przed nurkowaniem nigdy nie stosuj hiperwentylacji,
- wykonuj odpowiednio długie, kilkuminutowe przerwy pomiędzy kolejnymi zanurzeniami,
- w trakcie nurkowania wykonuj oszczędne i powolne ruchy, pamiętaj, że każdy wysiłek pod wodą powoduje dramatyczne zwiększenie zużycia tlenu,
- nie koncentruj się na osiągnięciu celu (np. złapaniu ryby), zamiast tego uważnie wsłuchuj się w swój organizm, reaguj na jego sygnały, kontroluj czas zanurzenia i wynurzaj się w razie problemów,
- wyważaj się tak, by przynajmniej od dziesiątego metra w górę mieć pływalność dodatnią,
- traktuj swój pas balastowy jak rzecz, której możesz się bez żalu pozbyć, w razie kłopotów odrzuć go,
- jeśli czujesz, że możesz mieć problem, ale myślisz, że odrzucenie pasa byłoby przedwczesne i niepotrzebne odepnij pas i wynurzaj się trzymając go w jednej ręce – w razie blackoutu ręka sama zwolni uchwyt,
- kończ pobyt w wodzie, jeśli zrobi ci się zimno i dostaniesz dreszczy,
- zawsze kończ nurkowania na dany dzień, jeśli doznasz blackoutu lub samby
- przed rozpoczęciem nurkowania w akwenie o słabej widoczności (każde z naszych jezior!) rozpoznaj teren, sprawdź czy w wybranym miejscu nie ma sieci rybackich,

I jeszcze taka oto refleksja. Życie jest tylko życiem, a zasady traktujemy często jak coś, co można, a nawet wypada (przynajmniej od czasu, do czasu) obchodzić. Rzecz w tym, że w nurkowaniu bezdechowym takie obejście może bardzo łatwo i to zupełnie nieoczekiwanie zakończyć się tragicznie. Porównując freediving do wspinaczki skalnej, którą też kiedyś się zajmowałem muszę powiedzieć, że pokusa odejścia od zasad jest w nurkowaniu dużo łatwiejsza do zaspokojenia, niż na przykład właśnie we wspinaczce. W górach bardzo silnie odczuwamy ekspozycję, trudności terenu, brak dobrej asekuracji. Czujemy respekt. On nakazuje nam postępować rozważnie, zgodnie z regułami. W nurkowaniu bezdechowym jest inaczej. Tu często czujemy się świetnie, nurkujemy coraz głębiej i dłużej. Czujemy moc. Jednocześnie niebezpieczeństwo w żaden sposób nie zapowiada swojego nadejścia (patrz fizjologia SWB). Tak dzieje się do momentu, kiedy okazuje się, że niepostrzeżenie przekroczyliśmy granicę naszych aktualnych możliwości, a wtedy, jeśli nie przestrzegaliśmy reguł i nie mieliśmy odpowiedniej asekuracji, jest już za późno. Wtedy bezboleśnie i bezwiednie odpływamy na „drugi brzeg”. Czego nikomu z czytających ten tekst nie życzę.

Bibliografia:
Being a Proper Buddy - Kirk Krack
Blackout! Now what? - Kirk Krack
Dealing with Shallow Water Blackout - Yasemin Dalkilic
Safety in Freediving - Paul Kotik
Free dive! - Terry Maas & David Slipperly
Komin Pokutników - Jan Długosz



Tomek „Nitas” Nitka


Komentarze

Brak dodanych komentarzy. Moe czas doda swj?

Dodaj komentarz

Zaloguj si, aby mc doda komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani uytkownicy mog ocenia zawarto strony

Zaloguj si lub zarejestruj, eby mc zagosowa.

Brak ocen. Moe czas doda swoj?
Wygenerowano w sekund: 0.03
1,977,609 Unikalnych wizyt