Nawigacja

Facebook

Losowa Fotka

Aktualnie online

· Goci online: 1

· Uytkownikw online: 0

· cznie uytkownikw: 16
· Najnowszy uytkownik: maro

Gwiazdy z południa - Maciek Lipiec i Mateusz Malina - wywiad podwójny

/
Autorka tego i pozostałych zdjęć do tego tekstu: Dorota Łeweć

Wywiad prowadzony był jednocześnie z Maćkiem i Mateuszem i w takiej postaci miał ukazać się na stronie. Niestety problemy techniczne (całe nagranie diabli wzięli, do dziś nie wiadomo dlaczego), spowodowały, że trzeba było z pamięci odtwarzać jego treść, w czym pomogli mi obaj rozmówcy (jeszcze raz dzięki Wam za pomoc). W rezultacie wywiady zostały rodzielone na dwa oddzielne, w których Maciek i Mateusz kolejno odpowiadają na te same pytania.


Maciek Lipiec

TN: Powiedz kilka słów o sobie, ile masz lat, skąd pochodzisz, co robisz w życiu?
ML: Mam 30 lat, nie żonaty. Jestem Krakusem z urodzenia, zamieszkania i zamiłowania :) Pracuję w dużej prywatnej firmie na stanowisku menedżerskim - biały kołnierzyk, garnitur i te sprawy. Robota bardzo absorbująca i przy tym stresująca:(

TN: Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie freedivingiem?
ML: Oryginałem nie jestem. Pierwszy znaczący kontakt z tematyką free to "Wielki Błękit". Wtedy zaciekawiło mnie na ile obraz z ekranu ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zacząłem szukać informacji na ten temat, przede wszystkim na necie. Szperałem głównie po stronach anglojęzycznych, a potem dzięki stronie freediving.com.pl z radością i ku niemałemu zaskoczeniu odkryłem, że również w Polsce są ludzie, którzy się tym zajmują. Chłonąłem wszystko co związane było z tematem. Stosowane techniki, fiziologia, metody treningu, śledziłem osiągi innych. Wcześniej nurkowanie na bezdechu kojarzyło mi się z bólem w uszach i nieprzekraczalną granicą paru metrów. Teraz poczułem, że wrota do podwodnego świata zaczynają ze zgrzytem się otwierać. Przez stronę www.freediving.com.pl nawiązałem pierwszy kontakt z krakowskim środowiskiem free.

TN: Od jak dawna nurkujesz na zatrzymanym oddechu, czy wcześniej (w dalszym ciągu) nurkowałeś SCUBA?
ML: Nie miałem doświadczeń ze SCUBA. Zacząłem nurkować od razu free w 2006 roku. Wtedy wziąłem udział w Zlocie organizowanym przez Freediving Poland na jezioru Powidzkim. W taniej surfingowej piance bez kaptura, z doczepianymi na rzepy rękawami, pierwszy raz miałem okazję zanurzyć się pod okiem kogoś doświadczonego. Pamiętam, że zostałem przydzielony do Twojej Tomku grupy szkoleniowej :)

TN: Co najbardziej pociąga Cię we freedivingu, jakie są Twoje ulubione dyscypliny?
ML: Zupełnie nie pociąga mnie basen. Początkowo dużo eksperymentowałem po kafelkach, jednak regularny trening przychodzi mi bardzo ciężko. Basen mnie nudzi. Bardzo szybko zainteresował mnie styl Sebastiena Murata - nurkowanie na FRC - okazało się, że mogę w ten sposób popłynąc całkiem daleko - 85 metrów bez płetw, po wydechu i minucie statyki. Jeśli freediving jest sportem niszowym, to już niszą w niszy było dla mnie nurkowanie FRC, temu oprzeć się nie mogłem. Jednak pływanie w poziomie nie należy do mojego emploi, a już zupełnie nie znoszę statyki. Ostatnią statykę robiłem jakieś 2,5 roku temu, czyli w okresie pierwszych eksperymentów. Jak to określił kiedyś Paweł Strugała "nie chce mi się cierpieć". Tym bardziej, że na chwilę obecną statyka jest mi kompletnie do niczego nie potrzebna. Zupełnie inaczej wygląda to w nurkowniu w głąb. Tu wiadomo, że nie można wynurzyć się w każdej chwli kiedy tylko znudzi się walka z kontrakcjami - trzeba dociągnąć do powierzchni. W nurkowaniu głębokim dochodzi cała gama innych barier do pokonania, doznań, temat jest dużo bardziej złożony i jest tym, co fascynuje mnie najbardziej. Ponadto dla mnie freediving jest czymś więcej niż tylko nurkowaniem. Nie lubię sięgać po górnolotne sformułowania, ocierające się o pretensjonalna pozę, ale jak bym nie kombinował zawsze mi tak wychodzi, kiedy probuję wytłumaczyć czym dla mnie jest doświadczenie nurkowania głębokiego. Jest właśnie jakimś rodzajem przeżycia duchowego, ciężko mi to jakoś sensownie nazwać, to jak medytacja. Jest oderwaniem się od rzeczywistości i próbą wejrzenia w siebie (znów banał). Wszystko czym żyję na co dzień zostaje nad powierzchnią, wszystkie bzdurne problemy, czy tego chcą czy nie, muszą zostać na górze. Na dół zabieram tylko swoje bicie serca i gołe "ja", które musi zmierzyć się teraz same ze sobą. Szczególnie intensywne jest to doznanie w naszych zimnych i ciemnych polskich wodach. To dla mnie idealne warunki do eksperymentu ze swoją psychiką. Wyzwaniem jest dla mnie próba pokonania samego siebie, swoich fobii, redefinicja tego co niemożliwe. Również z tych powodów jestem mniej zainteresowany rywalizacyjną stoną. Jak do tej pory nie brałem udziału w żadnych zawodach. Jeśli chodzi o dyscypliny, to jak zapewne się domyślasz najbardziej pociąga mnie stały balast bez płetw.

TN: Jakie są Twoje dotychczasowe doświadczenia związane z freedivingiem (gdzie nurkowałeś, czy brałeś udział w jakichś kursach, w zawodach)?
ML: Jak wspomniałem brałem udział w Zlocie, a od tego czasu nurkuję głównie (niestety z okresowymi przerwami, wynikającymi z nadmiaru obowiazków służbowych) w Krakowie na Zakrzówku. Jak wiesz głębokość jest tu ograniczona do niewiele ponad 30 metrów, które szybko osiągnąłęm. To skłoniło mnie do nurkowania na wydechu. Jednak wkrótce i w tej technice dobiłem do dna :( Poza Zakrzówkiem do tej pory tylko trzy razy nurkowałem na głębszym akwenie. W 2007 roku na Hańczy, a w zeszłym roku w tym samym miejscu, gdzie teraz się znajdujemy - na jeziorze Piłakno. Wtedy zrobiłem 40 metrów bez płetw. Teraz jestem tu drugi raz.

TN: Jakie są Twoje dotychczasowe najlepsze osiągnięcia?
ML: Dyscyplin basenowych w zasadzie nie uprawiam, więc skoncentrujmy się na głebokości. W stałym balaście bez płetw moje PB to wczorajsze 43.8 m.*. Będąc na Hańczy zanurkowałem też we Free Immersion na 50 metrów. Ten wynik powtórzyłem też na windzie. Głębiej nie miałem okazji nurkować. Za swoje największe osiągnięcie uważam jednak ciągle 31 m CNF w technice FRC. Cyfra niewielka ale włozyłem w to sporo pracy nad techniką i jest to największy skok, jeśli chodzi o moje wyobrażenie tego, do czego może być zdolny mój organizm. To po tym zanurzeniu znacznie ostrożniej operować zacząłem słowem "nieosiągalne".

TN: Czy czujesz, że dotarłeś już do swoich obecnych limitów i co zatrzymuje Cię w nurkowaniu jeszcze głębiej: wyrównywanie ciśnienia, obawa przed lung squeeze, strach?
ML: Ciągle nie wiem gdzie są moje limity. Na razie jedynym limitem wydaje się być czas, który mogę poświęcić na nurkowanie.

TN: Czy uprawiasz lub uprawiałeś jakieś inne sporty poza freedivingiem?
ML: Kiedyś intensywnie uprawiałem kolarstwo szosowe, sporo pływałem. Od paru lat jednak, ze względu na ograniczenia czasowe, znacznie z tym gorzej choć ciągle staram się pozostawać w ruchu. Obecnie trzy razy w tygodniu trening wytrzymałościowy na siłowni. W planach powrót na szosę i eksperyment z wpływem wytrzymałościówki na bezdech.

TN: Jak przygotowujesz się do nurkowania zarówno bezpośrednio przed (warmup, medytacja, joga itp.) jak i na co dzień (trening cardio, siłowy, inny, joga itp.)?
ML: Wszystko co robię przed zanurzeniem i w jego trakcie ma jeden główny cel - maksymalnie efektywne wykorzystanie naturalnego odruchu nurkowego. Wierzę, że to jest najważniejszy czynnik decydujący o udanym zanurzeniu. Dlatego zupełnie nie stosuję hiperwentyalcji. Oddycham normalnie - jak w spoczynku nie pogłębiając ani nie przyśpieszając, starając się utrzymać odpowiedni poziom CO2 konieczny do pobudzenia organizmu do reakcji obronnej. Biorę jeden głęboki wdech (nie pakuję) i zanurzam się. Czasem, jeśli czuję że tym razem odruch nurkowy za mocno mnie sponiewiera, przed finalnym wdechem robie jeden głębszy wydech i to wszystko. Ciągle eksperymentuję, uczę się swojego organizmu i koncentruje się na tym, żeby mu tylko jak najmniej przeszkadzać w zrobieniu tego, co do niego należy. Z tego samego powodu (odruch nurkowy plus wykorzystanie nienaruszonych zapasów energii) staram się nurkować bez żadnej rozgrzewki, czyli pierwsze zanurzenie ma być tym najgłębszym. Jak na razie nie zawsze mi się to udaje i z reguły dopiero w drugiej próbie osiągam swoje maksimum **. Ciało musi dostać wyraźny sygnał, to musi być rodzaj szoku. Czasem posiłkuję się dodatkowo zdjęciem rękawiczek, czy nawet skarpet (jak było w przypadku -50 FI na Hańczy). Duże znaczenie ma też odsłonięcie większej powierzchni twarzy przez zastosowanie pipegogli z okularków pływackich. Ten styl nurkowania stanowi spore wyzwanie, ponieważ już mniej więcej na 20 metrze głębokości przy zanurzeniu pojawiają się u mnie pierwsze kontrakcje, z którymi muszę borykać się do końca. Mało tego, jakaś część psychiki wrzeszczy mi za uchem, że z takimi skurczami tuż po zanurzeniu gdzies po drodze dostanę BO jak złoto i tylem świata widział. Jednak faktycznie to daje mi pewność, że odruch nurkowy się włączył i natura zrobi swoje. Musiałem nauczyć się tej wiary. Wiem przecież, że na tym etapie do hipoksji mi jeszcze daleko a to co się dzieje to jedynie reakcja szokowa. Ostateczny smak zwycięstwa czuję po pierwszych ruchach po nawrotce, kiedy kończyny pracują od razu w reżimie beztlenowym. Im ciężej idzie tym lepiej. Ciało walczy podczas gdy umysł pozostaje cały czas absolutnie czysty, w pełni kontroli nad sytuacją, spokojny, ciągnąc na tlenie, który wcześniej zachłannie zakręcił mięśniom. Pod koniec wynurzenia ręce i nogi są zakwaszone aż do bólu, ale na powierzchni jestem w 100% przytomny. Nie mam objawów niedotlenienia - samby czy blackoutu.

TN: Opisz stosowane przez Ciebie techniki wyrównywania ciśnienia?
ML: Nie sposób było zacząć treningów FRC bez mouthfilla. Jedno służy drugiemu. W nurkowaniu na pełnych płucach nie miałem jeszcze zbyt wielu okazji do eksperymentów z mouthfillem, jednak przenosząc doświadczenia z FRC próbuję ostatecznie zamknąć nagłośnię na -30 m i do końca wyrównywać już tylko z tego co utrzymuję w ustach.. Każdego sezonu uczę się tego od nowa :) W czasie swojego pierwszego wypadu na głębszą wodę, podczas zanurzenia FI nie miałem najmniejszych problemów z wyrównaniem tą technika na -50 m. Sprzęt: zacisk na nos, pipegogle.

TN: Jakie masz plany na najbliższą i dalszą przyszłość?
ML: Nie mam parcia na zawody. Zniechęca mnie perspektywa zanurzeń na gwizdek i całego tego szumu wokół. Nie wykluczam jednak możliwości udziału dla samego towarzystwa :) Wiele zależy od tego jak będę dysponował czasem, czy wcześniej będę miał okazję do treningów. Jak do tej pory doświadczenie mam naprawdę niewielkie.

* kilka godzin po udzieleniu wywiadu Maciek zanurkował na 50,5 m. ustanawiając tym samym nieoficjalny rekord Polski
** w rekordowym nurkowaniu na 50,5 metra Maćkowi udało się zrealizować swój cel - było to pierwsze nurkowanie tego dnia.




Mateusz Malina

TN: Na początek przedstaw się, co robisz, ile masz lat, skąd pochodzisz?
MM: Mam 23 lata, stan wolny. Pochodzę ze Śląska, a dokładnie z Ustronia. Od roku przebywam w Krakowie, gdzie studiuję na Politechnice Krakowskiej.

TN: Dlaczego zainteresowałeś się freedivingiem?
MM: To znów klasyka - zaczęło się od obejrzenia Wielkiego Błękitu… Jednak nie od razu podjąłem treningi, zważywszy na to, iż dorastałem w małej miejscowości, gdzie nie było basenu, nie było też środków do uprawiania tej dyscypliny. Nie znałem angielskiego, a nie ma się co oszukiwać, większość swojej obecnej wiedzy czerpie z anglojęzycznych stron, gdyż w Polsce ten sport nie jest jeszcze dobrze rozpowszechniony. Miałem 16 lat, trenowałem siatkówkę w miejscowym klubie, wiedziałem ze Freediving to będzie coś, do czego wrócę gdy dorosnę i będą ku temu lepsze warunki.

TN: Od jak dawna nurkujesz na zatrzymanym oddechu, czy miałeś jakieś doświadczenia ze SCUBA?
MM: W sierpniu ubiegłego roku zamówiłem swoją pierwszą piankę, doradzał mi Maciek, z którym uzyskałem kontakt dzięki stronie freediving.com.pl. Zdecydowałem się na to wiedząc, że od października podejmę studia w Krakowie, gdzie jest Zakrzówek i grupa ludzi zajmujących się Freediving'iem. We wrześniu zacząłem kurs SCUBA u znajomego instruktora, jednak do dziś dnia nie udało mi się go ukończyć, gdyż free pochłonął mnie w całości i nie mogę znaleźć czasu, żeby odbyć wymaganą ilość nurkowań. Pierwszy raz nurkowałem na Zakrzówku pod koniec października, mając dobrą piankę Eliosa, sezon nurkowy trwał aż do świąt Bożego Narodzenia. Potem jednak było zbyt zimno i od stycznia razem z Maciejem Muszyńskim, zdecydowaliśmy się "przezimować" na basenie.

TN: Co najbardziej pociąga Cię we freedivingu?
MM: Inaczej niż Maciek uważam, że trening basenowy ma istotne znaczenie, przynajmniej dla początkującego. Tu mam pełną asekurację, która zapewnia mi stu procentowe bezpieczeństwo. W związku z tym mogę pozwolić sobie na pójście na maksa. Podczas najdłuższych dynamik, po kolei mogę odczuć wszystkie trzy fazy jakie nam towarzyszą podczas nurkowania głębokiego, pierwszą łatwą, następnie najtrudniejszą gdy walczę ze skurczami i w końcu ostatnią łatwiejszą - przynajmniej dla mnie - gdzie kontrakcje są już mniej odczuwalne a mięśnie pracują na długu tlenowym, dzięki czemu krew skupia się na krążeniu miedzy sercem a mózgiem tzw. hypoxic feeling. Nurek niedoświadczony, podczas nurkowania w głąb, po przejściu do fazy trzeciej, mógłby spanikować, a jak wiadomo stres to największy pochłaniacz tlenu. Dzięki temu poznaję swoje limity. To daje mi pewność, że zawsze będę w stanie wynurzyć się o własnych siłach z np. 40 metrów. Jednak w basenie interesuje mnie tylko pływanie na odległość i to jak na razie przede wszystkim bez płetw. Za statyką nie przepadam - robiłem do tej pory tylko kilka razy przygotowując się do zawodów w Krakowie. Mój najlepszy wynik to 6:28. Więcej statyk ćwiczę w domu, na sucho - po prostu nie chce mi się płacić za basen za leżenie w wodzie, kogo na to stać? Jednak mimo to na mokro osiągam lepsze czasy - jestem bardziej zrelaksowany, mogę przyjąć swobodniejszą pozycję, lepiej się rozluźnić i oczywiście po zanurzeniu głowy w wodzie uruchamia się nasz odruch nurkowy - to dlatego.

TN: Jakie są Twoje dotychczasowe doświadczenia związane z freedivingiem (gdzie nurkowałeś, czy brałeś udział w jakichś kursach, w zawodach)?
MM: W zasadzie jestem dopiero początkującym nurkiem, dlatego moje doświadczenia są skromne: basen i Zakrzówek. Pierwszy raz jestem na głębszym akwenie. nigdy nie brałem udziału w żadnym kursie.

TN: Jakie są Twoje dotychczasowe osiągnięcia?
MM: 157 metrów w dynamice bez płetw, w monopłetwie tylko 125 metrów, jednak nie robiłem pomiaru od czasu gdy mój PB w DNF wynosił 90m, jakoś nie mam mobilizacji do pływania w monopłetwie na basenie 25m, nie lubie nawrotów. O statyce już wspominałem, a w nurkowaniu na głębokość do tej pory ograniczało mnie dno Zakrzówka (31 metrów). Dziś udało mi się zejść na 34,8 m bez płetw, co jest moim PB*

TN: Co Cię zatrzymuje? Czy czujesz, że dotarłeś już do swoich obecnych limitów?
MM: Wiem, że w nurkowaniu w głąb nie dotarłem do limitów. Jak już mówiłem wyżej, to mój pierwszy wypad poza Zakrzówek i ja dopiero zaczynam swoją przygodę z głębokością. Jestem zaskoczony fatalną widocznością, nie jestem przyzwyczajony do fazy lotu w totalnej ciemności już od 10-15m, na Zakrzówku gdy nurkowałem w zeszłym roku to widoczność sięgała 15-18m, ciemno robiło się na 27m i trwało pare sekund, także przeskok jest. Nie schodzę głębiej, bo czuję obawę. W jeziorze po prostu nie mam poczucia bezpieczeństwa. Gdyby głęboko coś mi się stało, to nikt mnie przecież nie wyciągnie. Może gdybym miał do dyspozycji system przeciwwagowy, to odważyłbym się zaryzykować. Dlatego duże nadzieje wiążę z wyjazdem do Egiptu, do owianego sławą Dahab. Tam nie tylko woda będzie przejrzysta, co z pewnością pozytywnie wpłynie na moją psyche, ale będę miał też pełne zabezpieczenie.

TN: Czy uprawiasz lub uprawiałeś jakieś inne sporty poza freedivingiem?
MM: Tak, sport to całe moje życie. Jako pierwsze rodzice zapisali mnie na nauke pływania gdy miałem 6 lat, kartę pływacką miałem już w wieku 9 lat. Przez pewien czas pływałem i jednocześnie rozpocząłem treningi Judo które trwały 4 lata co w tak młodym wieku przełożyło się na moją ogólną, dobrą sprawność fizyczną. Od 13 roku życia zacząłem grać w siatkówkę i jest to jedna z moich najwiekszych pasji, która trwa do teraz. Latem bywa, że co dzień pogrywam ze znajomymi w plażówkę. Oprócz tego uwielbiam sporty ekstremalne, jeżdzę na snowboardzie, zrobiłem kurs na paralotnie no i wreszcie wyczekiwany od lat freediving, z którym wiem, że się już nie rozstanę. Ogólnie uważam, że sport jest ważnym elementem życia, w młodej osobie kształtuje charakter, wole walki, pokazuje, że nie tyle ważny jest cel, a droga przebyta do jego osiągnięcia.

TN: Jak przygotowujesz się do nurkowania zarówno bezpośrednio przed (warmup, medytacja, joga itp.) jak i na co dzień (trening cardio, siłowy, inny, joga itp.)?
MM: Nie stosuję żadnych technik relaksacyjnych, medytacji itp. Nie mam do tego cierpliwości, nie chce się sam tego uczyć, może to dlatego, iż nie bardzo w to wierzę, ale kto wie co przyniesie kolejny dzień. Jeśli chodzi o warmup, to przed dynamiką nie stosuję absolutnie żadnego, z kolei przed statyką muszę zrobić pare rozgrzewkowych prób, dość długich, nie jestem jeszcze na tyle mocny psychicznie, żeby iść na pierwszy strzał (pewno przez to, że brak mi motywacji do większej ilości treningów, jak już wspomniałem wyżej - ta dziedzina nie jest dla mnie ciekawa), aczkolwiek Ulf Dextegen i Tom Sietas są żywymi przykładami na to, iż takie podejście jest prawdopodobnie najlepsze.

TN: Jak wyrównujesz ciśnienie?
MM: Cały czas uczę się mouthfill, gdyż to jedyna słuszna droga, która może mnie zaprowadzić dużo głębiej. Używam pipemask, co przy jednoczesnym stosowaniu mouthfill sprawia mi na razie pewne problemy. Większość mouthfill'i ucieka mi przez pipe'a, przez podciśnienie, które tworzy się w masce i zasysa powietrze z ust. Trzeba jednocześnie zatkać językiem rurkę i tłoczyć powietrze w tył, a co jakiś czas odsłaniać i zatykać rurkę, żeby wyrównać ciśnienie w masce, to naprawdę trudne. Osobiście znam tylko Maćka, co potrafi robić te dwie rzeczy jednocześnie. Rozważam możliwość pozostawienia rurki swobodnie, przez co maska sama się zaleje i nie będzie trzeba wyrównywać ciśnienia, wtedy mouthfill nie będzie problemem, jednak obecnie w Polskich wodach jest za zimno na takie testy, sporo pracy przede mną.

TN: Jakie masz plany na przyszłość?
MM: W lipcu wyjeżdżam na ponad dwa miesiące do Dahab. Mam zamiar leniuchować i uprawiać Freediving kiedy tylko będę miał ochotę. Będę mieszkał obok Lotty Ericsson, która zgodziła się wynająć mi mieszkanie. Niestety nie będę uczestniczył w żadnym kursie Freedivingu prowadzonym przez nią gdyż cała ta podróż to i tak spory wydatek. Liczę jednak na to, iż otoczony przez wielu doświadczonych Freediverów, zdołam się nauczyć czegoś nowego. Pod koniec pobytu, na początku września chcę wziąć udział w zawodach Triple Depth., z nadzieją na poprawę swoich wyników. Na razie nię sięgam myślami dalej w przyszłość niż ten wyjazd, nie lubię planować, bo życie mnie już doświadczyło, że z planów zazwyczaj niewiele wychodzi.


* Kilka godzin po udzieleniu wywiadu Mateusz zszedł bez płetw jeszcze głębiej - na 37,2 metra


Bardzo dziekuję Maćkowi i Mateuszowi za udzielenie wywiadu i życzę Wam obu dotarcia do granic tego co nieosiągalne


/
Maciek, Mateusz i Nitas - autor wywiadu


Dodano dnia 08.09.2009

Mateusz zrobił to!

Wczoraj zakończyły się zawody Triple Depth 2009 w Blue Hole. Kiedy przeprowadzałem wywiad z Mateuszem miałem w myślach zbliżające się zawody Krystalicznej Wody na Hańczy. Spodziewałem się (jak się okazało słusznie), że padną tam rekordy Polski. Triple Depth miało się odbyć ponad miesiąc później, co ustawiało Mateusza w uprzywilejowanej pozycji: „Będzie wiedział ile musi popłynąć, żeby zostać rekordzistą” myślałem. Tymczasem … okazało się, że ta wiedza była mu całkowicie zbędna. Wyniki, jakie osiągnął nijak się mają do dokonań naszych dotychczasowych mistrzów, bo wyprzedzają je o epokę! 80 metrów w stałym balaście i 80 metrów we Free Immersion to dobre kilkanaście metrów więcej niż rekordy z Hańczy. Już te dwa rezultaty nie tylko ustawiają go na pozycji niekwestionowanego lidera polskiego freedivingu głębokiego, ale i dają miejsce w szerokiej czołówce światowej. Jednak najbardziej niesamowity wynik przyszedł ostatniego dnia Triple Depth: 70 metrów w stałym balaście bez płetw! To już nie jest dobry wynik na światowym poziomie. To jest absolutna światowa czołówka!!! Kto w historii freedivingu popłynął więcej? William T., Martin, Herbert, Guillame. Nie wiem czy jeszcze ktoś się znajdzie? Może jeszcze William Winram, może ktoś o kim zapomniałem i … koniec!

Mateusz, hats off to you! Czekamy na jeszcze więcej!



Komentarze

Brak dodanych komentarzy. Moe czas doda swj?

Dodaj komentarz

Zaloguj si, aby mc doda komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani uytkownicy mog ocenia zawarto strony

Zaloguj si lub zarejestruj, eby mc zagosowa.

Brak ocen. Moe czas doda swoj?
Wygenerowano w sekund: 0.02
1,972,974 Unikalnych wizyt